Adam Marchaj ukończył kurs przewodnicki w 1974 roku. Aktywnie działał w latach siedemdziesiątych, stając się wzorem spokoju i opanowania. W jego towarzystwie, słuchając jego śpiewu i gry na gitarze, czuliśmy się wyjątkowo. Przez kilka lat wspinał się z Januszem Kondyjowskim — energicznym, cholerycznym organizatorem, który zawsze miał mnóstwo pomysłów. A Adaś? On był oazą spokoju, zawsze pełen dobrego humoru. Wędrowanie z nim po górach to była czysta przyjemność.

Pod koniec lat osiemdziesiątych wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam, w tajemniczych okolicznościach, zginął. Zostały jednak po nim bardzo miłe wspomnienia.
Kaziu Liszka